Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi tomekste z miasteczka Bielawa. Mam przejechane 64157.73 kilometrów w tym 6989.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.98 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tomekste.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2011

Dystans całkowity:162.00 km (w terenie 73.00 km; 45.06%)
Czas w ruchu:08:46
Średnia prędkość:18.48 km/h
Maksymalna prędkość:55.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:188 (95 %)
Maks. tętno średnie:151 (77 %)
Suma kalorii:5583 kcal
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:40.50 km i 2h 11m
Więcej statystyk
  • DST 36.00km
  • Teren 34.00km
  • Czas 02:16
  • VAVG 15.88km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • HRmax 188 ( 95%)
  • HRavg 151 ( 77%)
  • Kalorie 1526kcal
  • Sprzęt Giant Anthem X2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ziemia Obiecana czyli Singletrack pod Smrkem, 20.11.2011

Niedziela, 20 listopada 2011 · dodano: 20.11.2011 | Komentarze 2

Znów zachciało mi się zwiedzania szlaków rowerowych poza Bielawą. Singiel pod Smrkem to kolejne moje rowerowe marzenie, którego nie udało się spełnić w sezonie. Dotarłem do niego dopiero teraz i żałuję, że tak późno. Czegoś takiego jak te ścieżki jeszcze nie widziałem, nie da się tego porównać do niczego co do tej pory udało mi się przejechać.
Pojechałem znów z Inferkiem i Muciosem. Rano pogoda wydawała się ładna, w Jeleniej pojawiło się nieco mgły, ale u celu było ok. 7 stopni i niezła widoczność, choć i tak nie było czasu na oglądanie widoczków. Jedzie się jak w transie - oczy skupione cały czas na wąskiej ścieżce, która wiła się niczym waż między drzewami i kamieniami. Z resztą, kto chciałby się zatrzymywać i rozglądać skoro każdy postój oznaczał przerwanie czystej rowerowej ekstazy. Jak zabrać dziecku lizaka! Poza tym każde odwrócenie głowy w moim wypadku kończyło się rozpaczliwym hamowaniem, żeby uratować się od wywrotki. Na tak wąskiej drodze trzeba pilnować kierownicy. Dużo hopek, można było się porządnie wybić. W niektórych zakrętach bandy pomagające w ich pokonaniu, drewniane pomosty, ścieżka miejscami prześlizguje się pomiędzy drzewami gdzie trzeba było się bardzo szybko składać do skrętu. Parę razy myślałem, że będę się musiał zbierać z gleby. Zazwyczaj jechałem pierwszy, ale raz zgubiłem ścieżkę i wyprzedził mnie Mucios. Myślałem, że jadę dość szybko - on był szybszy, dla mnie trochę za szybki, ale goniłem twardo. ;) W sumie to singla nie można pokonywać powoli, może i jest to ciekawe, ale nie zachwycające. Prędkość dodaje trasie smaczku, trudności, a to składa się na uśmiech tak szeroki, że widać go z tyłu głowy :D.
Trasy są bardzo dobrze oznaczone. Nawet jeśli znaków nie ma, to od razu widać uciekającą ścieżynkę. Tylko raz się zgubiliśmy, bo wyjechaliśmy na szeroki asfaltowy podjazd i zabrakło strzałek, ale potem spotkaliśmy kilku rowerzystów i podpowiedzieli nam, że jest on dość długi. Na szczycie usiedliśmy na ławeczce , wypiliśmy spokojnie herbatkę i dalej w drogę. Niestety wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć, ale 36km singla to i tak bardzo dobry dystans. Widać, że singletrack był przygotowany bardzo profesjonalnie. Wycięte drzewa i gałęzie, droga w 100% przejezdna, żadnej kłody na drodze, gdzie da się jechać szerzej tam narzucone kamienie i gałęzie, żeby trzymać się trasy, wszystko wysypane szarym piaseczkiem, który jednak nie zawsze daje dobrą przyczepność. Co średnio mi się podobało to to, że za dużo tam było podjazdów. Solidnie się zmęczyłem. Wolałbym jeden np. 15 kilometrowy podjazd, a potem już tylko w dół, ale nie jest to możliwe. Tak czy siak zjazdy wynagradzają każdy trud - czysty flow, smara, rowerowa ekstaza, trans, upojenie, odurzenie czy jak kto woli. :p
Koniec i korba, kto nie przejechał ten trąba! ;)

Epicko! © Tomekste


Singletrack Centrum i szeroki uśmiech ;) © Tomekste


Cannondale! © Tomekste




  • DST 38.00km
  • Teren 33.00km
  • Czas 02:47
  • VAVG 13.65km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • HRmax 187 ( 95%)
  • HRavg 142 ( 72%)
  • Kalorie 2327kcal
  • Sprzęt Giant Anthem X2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Głuszycka strefa MTB, 12.11.2011

Sobota, 12 listopada 2011 · dodano: 13.11.2011 | Komentarze 2

Po ostatnich szosowych wyczynach chodził za mną strasznie góral, ale nie miałem jakoś ochoty jechać w nasze partie gór. O Głuszycy myślałem już w zeszłym sezonie, jednak nie udało się pojechać pomyślałem więc, że może by teraz wykorzystać okazję. Okazało się, że Paweł też ma wolny weekend i jest chętny na wyjazd więc plan powstał: sobota, 10 rano pakujemy się na auto i jedziemy do Głuszycy. Wydrukowałem sobie mapki, ułożyłem w głowie trasę i czekałem na sobotę.
Sobotni poranek okazał się słoneczny, ale żeby było bardzo ciepło to nie powiem. Termometr pokazuje 3 stopnie. Piszę do Inferka: jedziemy? Decyzja zapada, że owszem, a do tego znajduje się trzeci na wyprawę - Mucios.
Droga przebiega spokojnie, dopiero w Głuszycy natrafiamy na problem. Pewne głosy w pojeździe sugerują, żeby odwrócić początek trasy bo końcowy singiel nie będzie wtedy pod górę tylko w dół. Jedziemy więc pod wcześniej wspomniany singiel (2 razy zawracając, bo źle na mapę popatrzyli :P), a tam pionowa ściana. Cóż, chyba jednak trzeba zacząć zgodnie z moim planem. Zawróciliśmy ponownie, wróciliśmy do "centrum" Głuszycy, zaparkowaliśmy, zdjęliśmy rowery i w drogę.
Niestety szlaki w strefie nie są oznaczone tak dobrze jak bym tego chciał. Kilkukrotnie udało nam się zgubić drogę, całe szczęście, że w górach było sporo pomocnych ludzi, którzy znali tamtejsze trasy, ale mój plan zrealizowaliśmy tylko z grubsza. Sudety Wałbrzyskie mają potencjał. W kilku miejscach cieszyliśmy nasze oczy wspaniałą panoramą gór sowich (mimo średniej widoczności). Po drodze kilka ciekawych krajoznawczo miejsc: pozostałości dawnego schroniska, szczyt Waligóra, schronisko Andrzejówka, ruiny zamku Rogowiec (który był podobno najwyżej położonym zamkiem w Polsce). Trafiliśmy na kilka singli (szczególnie ostatni fragment naszej trasy po zielonym szlaku, poniżej Rybnicy, a za Grzmiącą - 4 km pięknego, trudnego singla). Nie obyło się niestety bez strat. Pod Rogowcem, gdzie zachciało nam się wjazdu na same ruiny (typowe krótkie XC) Mucios obił swoją nową ramę i, jak się potem okazało, zgiął tarczę hamulcową, przez co singielek musiał jechać z jednym hamulcem.
Pomimo niezbyt zachęcającej momentami temperatury wyprawa okazała się bardzo przyjemna. Wypiliśmy trochę gorącej herbaty z termosu, pogadaliśmy, porobiliśmy zdjęcia - takie wycieczki to jest to. ;)

Z Muciosem, w tle Góry Sowie © Tomekste


Głuszycka strefa MTB, z Inferkiem © Tomekste


Głuszycka strefa MTB, zrujnowane schronisko © Tomekste


Jesienny klimat © Tomekste


Skalna Brama zamku Rogowiec © Tomekste




  • DST 15.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:03
  • VAVG 14.29km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt Giant Anthem X2
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czyszczenie tarcz, 11.11.2011

Piątek, 11 listopada 2011 · dodano: 13.11.2011 | Komentarze 0

W Giancie ostatnio zaczęły mi bardzo słabo łapać hamulce. Domyśliłem się, że pewnie przy okazji jakiegoś mycia coś musiało się wlać w tarcze. Trzeba było je więc odtłuścić i wyczyścić. Metod było kilka: najpierw ciepła woda z płynem do naczyń i szczotka, potem papier ścierny, a na koniec płyn do mycia silnika.
Po takim czyszczeniu trzeba było trochę przejechać, żeby hamulce się dotarły. Nie za daleko, bo zimno było jak diabli, ale kawałeczek. Zabrałem więc ojca, pojechaliśmy na chwilkę na górę parkową, a potem jeszcze do Pieszyc.
Na początku hamulce jakby w ogóle nie istniały. Po kilku mocniejszych zjazdach jednak wróciły do siebie i działają nieźle, choć strasznie skrzypią.




  • DST 73.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 27.38km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 184 ( 93%)
  • HRavg 149 ( 76%)
  • Kalorie 1730kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przełęcz Tąpadła, 4.11.2011

Piątek, 4 listopada 2011 · dodano: 04.11.2011 | Komentarze 1

Trasa: Bielawa ul. Berlinga, Pieszyce, Piskorzów, Stachowice, Lutomia Górna, Bojanice, Burkatów, Świdnica, Jagodnik, Miłochów, Gogołów, Wirki, Wiry, Tąpadła, przełęcz Tąpadła, Sady, Mysłaków, Wiry, Jędrzejowice, Kiełczyn, Tuszyn, Włóki, Dzierżoniów, Bielawa ul. Berlinga

Pogoda była ładna, jak na listopad bardzo ciepło więc trzeba się było gdzieś wybrać. Jako, że Paweł w góry już nie jeździ padło na Tąpadłe. Do Świdnicy jechało się super - wiał silny wiatr plecy. W momencie kiedy odbiliśmy na Jagodnik wiatr zaczął dąć w twarz i tak dobrze już nie było. W ramach pocieszenia okazało się, że drogowcy wyremontowali fragment drogi między Sadami a Wirami i od Wirów aż do Jędrzejowic. Po nowym asfalcie jedzie się o niebo lepiej, a wyrwy które tam były już dawno prosiły się o załatanie. Niestety mam problem ze swoją kondycją. Zaobserwowałem, że mam bardzo wysoki puls przed jazdą i potem w trakcie bardzo szybko się podnosi. Często nie ma przez to czym oddychać, ale jeżdżę póki mogę. Plan był na 5000km w tym sezonie, teoretycznie go zarzuciłem, ale a nuż uda się zrealizować. ;)