Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi tomekste z miasteczka Bielawa. Mam przejechane 64157.73 kilometrów w tym 6989.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.98 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tomekste.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2010

Dystans całkowity:488.00 km (w terenie 77.00 km; 15.78%)
Czas w ruchu:21:56
Średnia prędkość:22.25 km/h
Maksymalna prędkość:59.60 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:48.80 km i 2h 11m
Więcej statystyk
  • DST 103.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 04:07
  • VAVG 25.02km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Broumov, 30.04.2010

Piątek, 30 kwietnia 2010 · dodano: 30.04.2010 | Komentarze 0

Trasa: Bielawa ul. Berlinga, Jodłownik, przełęcz Woliborska, Wolibórz, Nowa Ruda, Włodowice, Tłumaczów, Otovice, Broumov, Olivetin, Hermankovice, Janovicky, Głuszyca Górna, Głuszyca, Jedlina Zdrój, Dziećmorowice, Złoty Las, Lubachów, Bystrzyca Górna, Bojanice, Lutomia Górna, Stachowice, Piskorzów, Pieszyce, Bielawa ul. Berlinga

Trudność: (w skali od 1 do 10) - 5

O trudności zadecydowała głównie długość. Trasa jest interwałowa. Dużo podjazdów, jak i zjazdów. W kilku miejscach prowadzi przez ruchliwe drogi (szczególnie Jedlina Zdrój - Dziećmorowice). Jechałem z kolegą na szosie, ale na fragmencie od Janovicek do Głuszycy Górnej nie ma asfaltu. Droga jest co prawda ubita i twarda, ale kolega prawie płakał jadąc po niej 10 km/h (żeby sobie czasem roweru nie uszkodzić). Ogólnie trasa bardzo ładna i przyjemna. Szczególnie świetnie jedzie się przez Czechy.







  • DST 54.00km
  • Teren 49.00km
  • Czas 02:17
  • VAVG 23.65km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Maraton Mega, Wrocław, 25.04.2010

Niedziela, 25 kwietnia 2010 · dodano: 25.04.2010 | Komentarze 7

Trasa:


Opis wg organizatora:
Trudność: ( 1- 6 ) - 1
Informacje o trasie: Trasa łatwa, szybka, w większości poprowadzona szerokimi ścieżkami leśnymi z szutrowymi odcinkami w otwartej przestrzeni. Bardzo mała ilość odcinków asfaltowych.

Zalecane ogumienie typu semi - slick

I nie da się z tym nie zgodzić. Dyskusyjne są jedynie "szerokie ścieżki leśne", które w rzeczywistości bywały dość wąskie, zwłaszcza na co ostrzejszych podjazdach. Trasa niesamowicie dziurawa, zęby łatwo było stracić, ale czego się spodziewać po drogach dojazdowych do pól, gdzie jeździ sprzęt rolniczy, a i parę razy pewnie jakiś chłopek drogę przeorał. W wielu miejscach "tubylcy" (bo wątpię, żeby zrobił to organizator) chcieli te dziury połatać, i użyli do tego materiałów powszechnie dostępnych czyli: potłuczonej armatury sanitarnej, kafli, dachówek, starych cegieł, robiąc z takich miejsc idealne pułapki na złapanie gumy. Łatwo było też przebić oponę na fragmentach wysypanych ostrymi kamyczkami, wyglądającymi na zabrane spod podkładów kolejowych. W wielu miejscach na trasie wychodził piasek, i momentalnie tworzyły się tam korki (podobnie jak na podjazdach), co zmuszało do zejścia z roweru i biegu z nim. Trasa nie okazała się też tak sucha, jak sądziłem. Były ze 3 potężne kałuże, i kilka bagnistych przejazdów. Przygotowanie ze strony logistycznej bardzo porządne. Na numer nie musiałem czekać długo, podobnie na promocyjną koszulkę. Trasa była dobrze oznaczona i zabezpieczona. Nie dało się zgubić (chociaż słyszałem na mecie, że komuś się to jednak udało). Bufety były w miejscach gdzie można było się spokojnie zatrzymać nie wadząc nikomu.

Teraz trochę mniej suchych faktów, a więcej odczuć osobistych. Ostrzegam, że jechałem pod wpływem silnych emocji, więc nie potrafię zorientować wydarzeń z miejscem na trasie, ale myślę, że to nieistotne. ;)

Ustawiłem się w miarę wcześnie w sektorze i przez te wszystkie przesunięcia odstałem tam chyba z pół godziny, ale opłaciło się, bo przynajmniej w miarę dobrze ruszyłem (pozdrawiam pana na rowerze Garry Fisher, który zdążył w ostatniej chwili zanim jego rower, który przytrzymywałem, wylądował za barierką ;)). Oczywiście przody narzuciły dobre tempo i wpadłem w pierwszą chmurę wzniesionego przez nich pyłu, ale nie musiałem czekać kolejnych 10 minut, aż wyjedzie całe M2. Początek niezły, nawet udało mi się wyprzedzić kilka osób, bo przecież kto by przejmował się tym, żeby zachowywać siły na całość trasy. Następne co pamiętam to przejazd koło jakiegoś dworku, po wybrukowanej wielkimi kamieniami drodze, a potem zjazd w wąską ścieżynkę z głębokimi rowami (i strumyczkiem), przy których zrobił się korek, a po chwili można było podziwiać iście dantejskie sceny i hollywoodzkie loty przez kierownicę. Niedaleko też zaliczyłem pierwszą kałużę. Jako spokojny amator ładnie sobie przed nią zwolniłem, coby nie ochlapać się zbytnio, ale cóż z tego, skoro śmignął tylko obok mnie jakiś "wycinak" i już czułem na całych nogach wodę spod jego kół :P. Po tym przestałem już zwalniać przed kałużami. Zemściło się to na mnie pod pewnym wiaduktem, gdzie woda sięgała prawie piasty, ale "maratończyk się nie poddaje". Pierwszy bufet minąłem, bo jakoś nie czułem pragnienia. Ciągnąłem się dalej cały radosny. Następne co wbiło mi się w pamięć, to duża łata piasku na drodze, gdzie zmuszono mnie niestety do zejścia z roweru, i krótkiego podbiegu. Pamiętam tam bardzo wzburzonego bikera (który chyba nieco zbyt nerwowo podszedł do tego wyścigu) krzyczącego: "ku*wa nie wyp****alać mi się na trasie". Dalej mam dziurę w pamięci, gdyż jedyne na czym się koncentrowałem to jazda. Z wiru myśli wyłaniają mi się podjazdy, z których tylko dwa, (ten na samym końcu i zaraz przed drugą bramką kontrolną) udało mi się przejechać i urwać parę osób. Na całej reszcie większość ludzi prowadziła sprzęt (mimo iż żadna z tych "hopek" nie była moim zdaniem specjalnie mordercza), co i na mnie wymusiło zeskok z roweru. Przy drugim bufecie elegancko przystanąłem, łyknąłem nieco "powera" i jazda dalej. Kojarzę przejazd błotnistą łąką, na której dopełniło się dzieło "zasyfienia". Liczyłem, że ją przeskoczę, jednak, jak mawiali starożytni Rosjanie, jazda po bagnach wciąga, w związku z czym obie nogi, po kostki miałem w błocie (ale w stare, dobre PDM-540 wpiąłem się bez problemu). Przy trzecim bufecie już nie stawałem. Chwyciłem tylko od jakiejś sympatycznej dziewczyny kubek z wodą, przy okazji nieco ją chyba oblewając (za co z tego miejsca serdecznie przepraszam). Kryzys dopadł mnie ok. 43 km, ale cóż było robić. Trzeba było zacisnąć zęby i jechać. Właśnie na ostatnich 10 km najwięcej straciłem. Wyszło ze mnie gonienie na początku, opadło nieco adrenaliny i dał znać o sobie kręgosłup, zdrowo wytłuczony na dziurach, że już o ogólnym braku kondycji nie wspomnę. Pokpiłem też sprawę na samej mecie, gdyż zatrzymałem się nieco zbyt wcześnie (tam gdzie stały bramki startowe na początku) i straciłem na tym pewnie z 5 sek. Radość z dojechania była jednak ogromna. Na miejscu wciągnąłem od ręki 2 butelki wody i banana (niestety pomarańczy już zabrakło), następnie makaronik i od razu poczułem się silniejszy. Trzeba było jeszcze tylko znaleźć wodę, bo brudny byłem niczym nieboskie stworzenie. Mycie się zimną wodą z hydrantu nie było może najprzyjemniejsze (zwłaszcza gdy okazało się, że nie pomyślałem o zabraniu rzeczy na przebranie), ale lepsze to, niż bycie ubłoconym w 70%. Przeczekałem jeszcze losowania nagród, jednak jak to zwykle bywa, nie udało mi się nic wygrać. Mimo wszystko zadowolony jestem ze swojego, pierwszego z resztą w życiu, startu na maratonie. Atmosfera była bardzo przyjazna, pogoda piękna. Nie zaliczyłem żadnej gleby, nie złapałem gumy, nie zerwałem łańcucha, a widziałem, że sporo ludzi na trasie miało takie problemy. Za cel stawiałem sobie jedynie przejechanie trasy, a osiągnąłem nawet nieco więcej, bo trafiłem na 294 miejsce w klasyfikacji ogólnej, i 105 w M2. Nie wiem jak udało mi się to zrobić, bo mam wrażenie, że na trasie ciągle byłem tylko wyprzedzany, ale czasy nie kłamią. Dziś pisząc małe uaktualnienie do notki (26.04.2010) czuję się jak młody bóg. Nic mnie nie boli i jestem niesamowicie szczęśliwy.

ps. na koniec rozbawił mnie chłopak paradujący po placu w koszulce z nadrukowaną marihuaną i podpisem "Po co jeździć, skoro można latać"
pps. pozdrowić chciałem pana jadącego z nr 600, za którym przejechałem spory kawałek trasy, bo bardzo ładnie utrzymywał tempo

Dodatkowe zdjęcia znalezione na forum BikeMaratonu z moją skromną osobą :)







  • DST 37.00km
  • Czas 01:31
  • VAVG 24.40km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Rozjazd" przed maratonem, 24.04.2010

Sobota, 24 kwietnia 2010 · dodano: 24.04.2010 | Komentarze 0

Trasa: Bielawa ul. Berlinga, Dzierżoniów, Włóki, Tuszyn, Mościsko, Nowizna, Bratoszów, Piskorzów, Pieszyce, Bielawa ul. Berlinga
Trudność: (w skali od 1 do 10) - 2
Całość drogi to asfalt. Trasa krótka i przyjemna dla każdego. Niewielki ruch, poza odcinkami Bielawa - Dz-ów, Mościsko - Nowizna, gdzie jeździ więcej aut.


Kategoria 31-60 km


  • DST 57.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 22.06km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zamek Grodno, 23.04.2010

Piątek, 23 kwietnia 2010 · dodano: 23.04.2010 | Komentarze 0

Trasa: Bielawa ul. Berlinga, Pieszyce, Rościszów, przełęcz Walimska, na przełęczy skręcamy w prawo w polną drogę oznaczoną szlakiem niebieskim, dojeżdżamy do drogi Walim - Glinno, skręcamy w prawo, Michałkowa, Zagórze Śląskie, zamek Grodno, z zamku zjeżdżamy do mostu linowego i jedziemy dalej brzegiem jeziora (niestety brak oznaczeń szlaków) aż do tamy. Następnie Lubachów, Bystrzyca Górna, Bojanice, Lutomia Dolna, Stachowice, Piskorzów, Pieszyce, Bielawa ul. Berlinga.
Trudność: (w skali od 1 do 10) - 4
Bardzo przyjemna trasa z wieloma pięknymi widokami, szczególnie w okolicach Michałkowej i jeziora Bystrzyckiego. Po wjechaniu na przełęcz Walimską większość drogi to jeden długi zjazd. Droga strasznie dziurawa. Dziś załapałem się jeszcze na dodatkową atrakcję w postaci treningów do rajdu Elmot.


Kategoria 31-60 km


  • DST 63.00km
  • Czas 02:55
  • VAVG 21.60km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowa Ruda, 18.04.2010

Niedziela, 18 kwietnia 2010 · dodano: 18.04.2010 | Komentarze 0

Trasa: Bielawa ul. Berlinga, Pieszyce, Rościszów, przełęcz Walimska, Walim, Rzeczka, Sokolec, Jugów, Nowa Ruda, Wolibórz, przełęcz Woliborska, Jodłownik, Bielawa ul. Berlinga
Trudność: (w skali od 1 do 10) - 5
Cała droga asfaltowa, duża różnica wysokości. Liczne podjazdy i zjazdy. Bardzo ładne widoczki. W tygodniu przejazd przez Nową Rudę oznacza wiele aut, ale w niedzielę nie powinno być źle. Drogi raczej dziurawe, ale na szosówce da się przejechać (jechałem z kolegą na takim rowerze).


Kategoria 61-100 km


  • DST 16.00km
  • Czas 00:47
  • VAVG 20.43km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mini pętla w okolicy Bielawy 17.04.2010

Sobota, 17 kwietnia 2010 · dodano: 17.04.2010 | Komentarze 0

Trasa: Bielawa ul. Berlinga, Kietlice, Ostroszowice, Jodłownik, Bielawa ul. Berlinga
Trudność: (w skali od 1 do 10) - 2
Większość trasy to podjazdy, dość długie. Raczej łatwe i przyjemne. Droga strasznie dziurawa, na szosie nie radzę wjeżdżać, albo jechać ostrożnie.


Kategoria Do 30 km


  • DST 73.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 03:19
  • VAVG 22.01km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ślęża, Świdnica 16.04.2010

Piątek, 16 kwietnia 2010 · dodano: 16.04.2010 | Komentarze 0

Trasa: Bielawa ul. Berlinga, Dzierżoniów, Włóki, Tuszyn, Kiełczyn, Jędrzejowice, Wiry, Tąpadła, przełęcz Tąpadła, góra Ślęża, przełęcz Tąpadła, Tąpadła, Wiry, Wirki, Gogołów, Miłochów, Jagodnik, Świdnica, Opoczka, Lutomia Górna, Stachowice, Piskorzów, Pieszyce, Bielawa ul. Berlinga.
Trudność: (w skali od 1 do 10) - 6
Dużo podjazdów, większość trasy to asfalt, jedynie wjazd na szczyt Ślęży to kamienista ścieżka. Wjazd ten jest wymagający zarówno siłowo, jak i technicznie. Droga pokryta luźnymi kamieniami, koło często gubi przyczepność (jechałem na oponach typu semi slick). Ten podjazd i inne zadecydowały o wysokiej ocenie trudności trasy.


Kategoria 61-100 km


  • DST 26.00km
  • Czas 01:21
  • VAVG 19.26km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Padole, 15.04.2010.

Czwartek, 15 kwietnia 2010 · dodano: 15.04.2010 | Komentarze 0

Trasa: Bielawa ul. Berlinga, Pieszyce, Rościszów, Padole (szczyt miejscowości, koniec drogi asfaltowej), Rościszów, Pieszyce, Bielawa ul. Berlinga
Trudność (w skali od 1 do 10) - 5
Miałem duży problem w określeniu trudności tej trasy. Całość to asfalt, jednak od Pieszyc trasa ma spore nachylenie. Końcówka od Rościszowa (koło hotelu Kasztel), na szczyt Padola, to chyba najostrzejszy podjazd jaki miałem przyjemność pokonać (a podjeżdżałem m.in. na Śnieżkę).


Kategoria Do 30 km


  • DST 10.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 00:48
  • VAVG 12.50km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwszy wyjazd w teren 10.04.2010

Sobota, 10 kwietnia 2010 · dodano: 10.04.2010 | Komentarze 0

Trasa: Bielawa: ul Berlinga, obserwator, żółtym szlakiem do Myśliszowa, kawał drogi w las, Myśliszów, krzyż, obserwator, ul. Berlinga
Trudność (w skali od 1 do 10) - 4
Trasę nie dokładnie opisałem, gdyż ciężko jest ustalić jakieś punkty orientacyjne i w większości nie ma szlaków. Dziś było mnóstwo błota, ciężko się jechało na oponach typu semi-slic. Trasa generalnie dość przyjemna. Są to wąskie, leśne ścieżki. Trochę kamieni. Warto podjechać pod wieżę dla widoku.


Kategoria Do 30 km


  • DST 49.00km
  • Czas 02:16
  • VAVG 21.62km/h
  • VMAX 59.60km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

2 przełęcze: Woliborska i Srebrna. 09.04.2010

Piątek, 9 kwietnia 2010 · dodano: 09.04.2010 | Komentarze 0

Trasa: Bielawa, Jodłownik, przełęcz Woliborska, Wolibórz, Srebrna Góra, przełęcz Srebrna, Budzów, Stoszowice, Przedborowa, Owiesno, Bielawa
Trudność (w skali od 1 do 10) - 5
Całość trasy to asfaltowe drogi, w nie najgorszym stanie. Długie i kręte podjazdy, szczególnie w kość daje podjazd na przełęcz Woliborską, i od Woliborza na przełęcz Srebrną, droga ta jest jednak bardzo malownicza i warto ją przejechać. Ruch raczej niewielki.


Kategoria 31-60 km